- Yare
Interviews
10:18, 10.08.2025

W drugiej części wywiadu z CEO Team Next Level, Michałem Kane Blaginem, podzielił się on swoją opinią na temat przejścia Aleksandra s1mple Kostylieva do BC.Game, szczegółami tworzenia pierwszego składu Passion UA oraz rozważał nad wynikami gwiazdorskiego składu Team Falcons. Michał opowiedział także o roli CEO TNL, dlaczego zdecydował się zmienić kierunek działalności, czy wróci do roli trenera i o celach klubu.
Z pierwszą częścią wywiadu można zapoznać się pod tym linkiem.
W swoim kanale Telegram napisałeś, że s1mple zrobił właściwy krok, zgadzając się na transfer do BC.Game. Czy nie wydaje ci się, że to był krok z rozpaczy? W końcu prawdziwa próba powrotu była z FaZe. Pokazał niezły występ przez dwa miesiące i podniósł poprzeczkę zespołu. Nie zaproponowali kontraktu — i znalazł się w BC.Game. Czy to nie wygląda na wymuszony krok?
Zobacz. Rozumiem, kim jest Sasza. Z punktu widzenia pięknej historii chciałoby się, żeby został w FaZe. Ale z tego, co zrozumiałem, przyszedł tam w nie najlepszej formie, trochę rozkojarzony. Biorąc pod uwagę jego trudny charakter i to, że wyniki na treningach nie były najstabilniejsze, rozumiem, że mogły pojawić się konflikty, jak w innych drużynach.
FaZe mogą zaakceptować taką energię tylko wtedy, gdy prowadzi ona do super wysokiego wyniku. A to, co z nim osiągnęli, nie wystarcza, by usprawiedliwić powstające trudności. Gdyby do nich przyszedł s1mple w swojej szczytowej formie — graliby ciekawiej i być może wszystko potoczyłoby się inaczej. Zobaczylibyśmy piękną historię. Ale ich droga zakończyła się tak, jak się zakończyła.
O BC.Game napisałem tak, ponieważ przeanalizowałem inne opcje dla niego na scenie profesjonalnej. Sasza to gracz, wokół którego trzeba budować drużynę. Nie może być tak, że po prostu dołączy do gotowego składu. Jedyną gotową drużyną, która mogła go przyjąć, było FaZe. I chociaż mogli z nim osiągnąć świetne wyniki, to drużyna, w której wszyscy już wygrali majory. Nie potrzebują silnych emocji, presji i konfliktów. Chcą godnego, spokojnego zakończenia kariery bez kłótni i pretensji. A energię Saszy mogą przyjąć tylko młodzi, głodni zwycięstw gracze, którzy nie mają jeszcze nic do stracenia. Odpowiednio, to drużyna, którą trzeba budować od zera.
Były dwie opcje: projekt BC.Game lub jakaś amerykańska drużyna. Na amerykańskiej scenie jest poważny kryzys snajperów. Kiedyś Sasza już podnosił Liquid. Pamiętamy ten finał przeciwko SK [na ESL One: Cologne 2016]. Ten highlight na Cache, który z jakiegoś powodu usunięto — i do tej pory nie rozumiem jak. To część historii, którą kochamy. Mam nadzieję, że go przywrócą.
Tak więc, wydaje mi się, że pierwsza opcja to próba budowy kariery w BC.Game. Ale najważniejsze — Sasza chce wrócić. Jeśli to przeczyta — chciałbym, żeby się nie poddawał. Postarał się osiągnąć w BC.Game swoje najlepsze formy.
A druga opcja to amerykańska scena. Chcę, żeby amerykański CS znowu stał się konkurencyjny. Historia s1mple to szansa. Wokół niego można zbudować klub. I to będzie świetna historia, która może przywrócić zainteresowanie CS w USA. Teraz tam jest w dołku, bo drużyny ciągle przegrywają. To moje marzenia. Jak będzie — zobaczymy.
Najważniejsze, żeby historia z BC.Game, gdzie próbują budować skład wokół s1mple — być może nawet gwiazdorski, jeśli wystarczy zasobów, nie zamieniła się w coś w rodzaju Falcons. Którzy niby zbudowali jeden skład, potem drugi, trzeci — z NiKo, bez NiKo, kogo tylko nie podpisali, wydali miliony, a wyników brak.
No, tak to miało być. Bo wygrywa drużyna. A Falcons są dalecy od tego, by być drużyną. Chociaż, bez kyousuke pokazywali niezłe wyniki. Moim zdaniem, w składzie muszą być "czarnoskórzy" — ci, którzy wykonują funkcję poświęcania się dla dobra kolegi z drużyny. Nie wszyscy mogą zdobywać mnóstwo fragów.
Zebrali NiKo, m0NESY, kyousuke — i każdy z nich potrzebuje wielu fragów. Jeśli jeden z nich nie wydaje statystyk, pojawia się poczucie, że nie jest efektywny. Traci pewność siebie. To bardziej indywidualni gracze. A jeśli spojrzeć na takich jak Vitality, wziąć ZywOo i ropz — to supergwiazdy, ale zawsze gotowi grać na drużynę.
Falcons to duży problem dla zonic. Sam się zgłosił, by go rozwiązać. Zobaczymy, czy sobie poradzi. Jeśli tak — to będzie poważny plus w jego karierze. Biorąc pod uwagę, że wygrywał majory z Astralis, budował erę z ZywOo w Vitality. Ale jeśli nie poradzi sobie z Falcons przy takich inwestycjach — to też o czymś powie.

Właśnie o tym mówię. Ostatnie parę lat, odkąd zonic pracuje z Falcons, pojawia się coraz więcej wątpliwości co do jego kompetencji. Można go porównać do José Mourinho — kiedyś był topowym trenerem piłkarskim, a teraz trenuje Fenerbahçe.
Ludzie po prostu lubią tworzyć sobie idoli. Nie umniejszam zasług zonic, w żadnym wypadku. Ale trzeba zrozumieć, jak to wszystko działa. Wkład trenera to 10%, każdy gracz ma po 10%, a do tego dochodzi masa czynników: przygotowanie, sytuacja życiowa, wsparcie organizacji, psychologowie, szczęście. To wszystko daje po jednym procencie. I jego wkład w sukces Astralis wynosił 10-15%, nie więcej. Nie zbudował wszystkiego sam.

Problem z Falcons polega na tym, że gdy zbierasz gwiazdy, nikt nie daje ci czasu. Kupujesz gotowych graczy, pod wynik "tu i teraz". Rozumiem jego ból głowy. Ale uwierz, żaden inny trener nie odmówiłby pracy w takich warunkach. Zrobić z pięciu supergwiazd mistrzów — jest łatwiej, niż zbudować wszystko od zera.
Chociaż historia pokazuje, i w piłce nożnej tak było, że to praktycznie nierealne. Na początku lat 2000. Real Madryt nazywano "galacticos" za podpisywanie gwiazdorskich graczy, ale wyników było mało.
Tak, ale wygrali jedną Ligę Mistrzów. Wtedy mieli "czarnoskórych", którzy pomogli to osiągnąć. A potem dokupili jeszcze jedną gwiazdę, naruszyli balans i wszystko się rozpadło. Tak się stało. Nie byli już w stanie ciągnąć "fortepianu", chociaż grali pięknie.
I z Falcons wychodzi podobna historia. W CS wydaje się, że dwie gwiazdy na drużynę to ok. Trzy to już za dużo. Nawet turniej w Kolonii pokazał: m0NESY wypadł, sukey strzelał, ale nie było gry zespołowej. NiKo też wypadł, a dwóch "robotników" nie mogło pociągnąć.
Wszystko się zgadza. Najlepiej, żeby było trzech graczy, którzy są gotowi się dostosować: kapitan i dwóch "robotników". A jeszcze dwie gwiazdy. Tak na przykład jest w Vitality. Ale dobra, czas pokaże.

I żeby sfinalizować temat s1mple. Dla mnie było bardzo dziwne, że go nie rozważyli ci sami Liquid. U nich ultimate gra jedną grę, potem pięć — nie. Albo Cloud9: raz chcą, raz nie chcą, raz według plotek wykupują NAVI Junior, raz nie. A tu nagle — BC.Game. To był szok.
Zobacz. Mówimy o s1mple, który… Tak, był najlepszym graczem na świecie. A teraz jest graczem, który szuka siebie, ale z tym samym trudnym charakterem. Drużyny rozumieją: ma problemy z charakterem i nie spieszą się, by go zaprosić.
Nikt nie jest gotowy budować wokół niego składu, dopóki nie pokaże, że to ten sam s1mple. Ten, o którym mówimy. Ten, który wchodzi w top-5 graczy na świecie. Ten, który gra dniami i nocami bez przerwy.
Opowiedz, jak formował się pierwszy skład Passion UA. Zeus, jeśli się nie mylę, miał oświadczenie — w wideo lub na swoim kanale Telegram — że rzekomo wspólnie dobieraliście graczy, aby odrodzić pro100. Ale ostatecznie "przejąłeś" ich do Passion UA. Na ile to prawda? Możesz wyjaśnić sytuację?
Sytuacja była następująca. Organizacja dostarczyła mi do testowania pewną liczbę graczy — chyba 10 osób. Z tych dziesięciu wybrałem pięciu, których uznałem za najlepszych. Wśród nich był gracz o nicku zeRRoFIX, który później stał się podstawowym graczem Passion UA.
Jednak na jednej z pozycji nie podobało mi się, jak grał określony gracz. To była ważna rola — warunkowo, starplayera drużyny. Uważałem, że potrzebujemy osoby, która będzie nadawać tempo. W trakcie rozmowy, moja wiedza o dostępnych graczach opierała się przede wszystkim na tych, z którymi miałem kontakt.
Ponieważ technicznie najbardziej podobał mi się zeRRoFIX, zapytałem go, kogo zna na pozycję starplayera. Zaproponował mi kandydata — jackasmo. Obejrzałem jedno demo jego gry, zanotowałem ważne momenty — i podjąłem decyzję. W tamtym czasie jackasmo przechodził testy w drużynie Zeus i był gotowy tam przejść.

Doszło do rozmowy z Zeusem. Powiedziałem: "Słuchaj, spodobał mi się Nikita, chciałbym go wziąć do siebie. Mam już zeRRoFIX." Odpowiedział: "Poczekaj, zeRRoFIX to mój gracz i chcę go u siebie." Zaproponowałem kompromis: zeRRoFIX zostaje u mnie, jackasmo u niego. Powiedział: "To nie jest fair. zeRRoFIX był wcześniej na testach u mnie, jeszcze przed wami. Uważam, że powinien być u mnie."
Pokłóciliśmy się, nie znaleźliśmy konsensusu. Uważałem, że jeśli nie jest gotów się dzielić, to i ja mogę rościć sobie prawo do jackasmo. Teraz, gdy wszystko już minęło, myślę, że może można było ustąpić Nikicie i pójść inną drogą. Ale wtedy bardzo podobała mi się jego gra i, nie zaprzeczam, dołożyłem starań, by go zabrać do drużyny.
Faktycznie, chodziło tylko o dwóch graczy — jackasmo i zeRRoFIX. Reszta nie była przedmiotem naszej "konkurencji". Byli na testach u Zeusa wcześniej. zeRRoFIX był już gotów grać u mnie, jackasmo u Zeusa. Ale ostatecznie, w wyniku konfliktu, udało mi się przejąć obu.
Mam nadzieję, że Zeus mi wybaczył. Dużo o tym rozmawialiśmy. Oczywiście żałuję tamtej sytuacji. Ale trzeba zrozumieć — kiedy formuje się młodzieżowy skład, wszyscy chcą zdobyć najlepszych. To konkurencja. Tak to wyglądało.
W końcu kolejna drużyna pod twoim kierownictwem dokonała czegoś niesamowitego: za drugim podejściem awansowała na major i była bardzo konkurencyjna. Mimo wyników, kilka miesięcy po majorze zostałeś zastąpiony, skład został przebudowany. Z tego co pamiętam, pisałeś, że decyzja była dla ciebie szokiem. Dlaczego kierownictwo Passion UA ją podjęło?
Powiem tak. Kiedy formujesz skład, dobierasz graczy, którzy będą w stanie realizować potrzebne zadania. Niestety, przy ostatnim formowaniu bardziej kierowaliśmy się zasadą: "bierzemy tych, którzy są za darmo", a nie tych, których byśmy chcieli.
Z tego powodu gracze znaleźli się nie na swoich rolach, a to zawsze jest minus. Zaczęły się tarcia w procesie treningowym i innych aspektach. Atmosfera w zespole nie była najharmonijniejsza. Kierownictwo wybrało opcję: pozostać z obecnym składem, wprowadzić 1-2 zmiany i rozwijać się dalej. To była jedna z opcji. Przebudowanie drużyny, pozostawiając mnie w składzie, byłoby znacznie bardziej kosztowne i skomplikowane. A tak — poszli drogą żywotną.

Nigdy celem nie było po prostu "wyjście na major". Celem było — wygrać major. A żeby wygrać major, trzeba stać się jego stałym uczestnikiem. Kiedy straciliśmy zespół — odeszli Jambo i fear — moim zdaniem: dokonano błędnej oceny, jak drużynę należy przebudować, aby walczyć o najwyższe cele. Ale to już osobna historia. Każdy ma swoją drogę. Oni poszli swoją.
Dla mnie najważniejsze było, aby to była silna ukraińska drużyna. I cieszę się, że mimo wszystko ta drużyna była naprawdę silna. Ogólnie jestem z tego zadowolony.

Po prostu, gdy przeczytałem wiadomość, byłem bardzo zaskoczony. Wcześniej z oświadczeń, w tym od ciebie i tego samego Zinchko, wydawało się, że miałeś pełen kart-blanche w kwestii formowania składu. Że ostatnie słowo należało do ciebie.
Niestety, tego kart-blanche nie otrzymałem. Ponieważ kandydatury, które chciałem widzieć — ich nie podpisano.
Bez pracy pozostawałeś krótko — wkrótce dołączyłeś do Team Next Level, ale już w nowej roli. Co skłoniło cię do zmiany pozycji trenera na CEO?
Przede wszystkim — chęć spędzania więcej czasu z dziećmi. Mam czworo dzieci, dwoje całkiem małych: półtora roku i trzy i pół. To taki czas, kiedy potrzebują mojej uwagi. Praca trenera zajmuje 12 godzin dziennie — naprawdę 12. A CEO, mimo że dni są zajęte, daje kilka dodatkowych godzin, które można spędzić z rodziną.
Przed majorami mieszkaliśmy z drużyną na bootcampie, nie widziałem swoich dzieci, budziłem się z myślami o CS. Lubię to, ale rozumiem, jak wyjątkowy jest ten okres w życiu — być blisko maluchów. Może jeszcze wrócę do trenowania, ale na pewno nie w najbliższym czasie.
Od twojego mianowania minęło już trochę czasu. Czy całkowicie przystosowałeś się do roli?
Teraz znacznie lepiej rozumiem wszystkie trudności, z jakimi borykają się organizacje takie jak nasza. Jesteśmy nowicjuszami na rynku, a konkurencja jest ogromna. Na przykładzie Passion UA rozumiem: kluczowym celem jest zachowanie składu. Jeśli go tracisz — cofasz się o wiele kroków wstecz. Robimy wszystko, aby nasi gracze byli zadowoleni, ale obok jest mnóstwo dużych "rekinów" z dużo większymi zasobami.


Patrząc z perspektywy możliwości finansowych i infrastruktury, do kogo teraz bardziej przypomina TNL? Do Passion UA, B8, Monte czy NAVI?
Myślę, że częściowo teraz przypominamy B8. Zobaczymy, jaką stabilność finansową uda nam się osiągnąć. Na ten moment wszystko opiera się głównie na inwestycjach prywatnych inwestorów. Ale chcemy stworzyć własny model, który uczyni TNL całkowicie niezależnym.
Uważam, że w nowoczesnej strukturze e-sportu drużyna w Counter-Strike może to osiągnąć. Valve jakby chcieli odejść od zamkniętych lig — i ostatecznie stworzyli swoją zamkniętą ligę, gdzie drużyny z top-15 lub top-20 świata otrzymują ogromne przywileje. Jeśli tam trafisz, twój zespół automatycznie staje się dochodowy.
Tak więc weszliśmy do e-sportu nie z jakimś nowatorskim pomysłem — my, jak wielu, inwestujemy pieniądze z nadzieją, że projekt się zwróci. Ale mamy jasne zrozumienie: wyniki sportowe przyniosą nam zwrot. Teraz bardziej pracujemy nad realizacją celów sportowych, a nie jako produkt medialny. A nadrabiać w tym zakresie będziemy później.
Co konkretnie wchodzi teraz w twoją strefę odpowiedzialności?
Faktycznie — wszystkie procesy w organizacji. Kontrola treningów u graczy CS i Dota, analiza ich stanu psychicznego, stawianie celów, rozwój sektora medialnego. Przy okazji, z mediami mamy teraz trudności — nie jesteśmy wystarczająco rozpoznawalni. Teraz właśnie szukamy swojej drogi.
Chcemy, aby ludzie poznali nową gwiazdę, która wschodzi w ukraińskim CS. Mamy duże ambicje: stać się stałymi uczestnikami majorów. A tam — walczyć o najwyższe tytuły. Niedawno wygraliśmy kwalifikacje do EPL. Myślę, że wielu ukraińskich kibiców dowiedziało się o nas i odkryło tę drużynę.

Moim zadaniem jest również kontrolowanie wszystkiego, co się dzieje. Mam ponad 15 lat doświadczenia w e-sporcie i z większością procesów już się spotkałem. Wcześniej — z perspektywy gracza lub trenera, teraz — z perspektywy CEO.
Staram się być otwarty dla pracowników, dla propozycji. A także dla tych, którzy po prostu są zainteresowani projektem i chcą jakoś pomóc lub doradzić ścieżkę rozwoju. Chcemy stworzyć markę, którą ukraińscy kibice zapamiętają — i która jeszcze nie raz ucieszy ich zwycięstwami.
Z twoim przyjściem skład TNL wykazał oszałamiający postęp dosłownie w ciągu kilku miesięcy. W społeczności nazywa się to "efektem Mishy Kane". Z czym sam to wiążesz?
No, taki efekt rzeczywiście istnieje — 100% (śmieje się). Ale mam nadzieję, że na początku po prostu dałem chłopakom trochę pewności, że im się uda. Bardzo podoba mi się droga, którą wybrali. Od razu pojechaliśmy podbijać Szwecję — i nam się udało.
Teraz mamy ważny etap. Listopadowy major. Już 7 października będą wydawane zaproszenia. Włączę się do pracy — jako analityk, rozbiorę słabe strony, pomogę trenerowi i składowi. Staram się być blisko chłopaków, dzielić się doświadczeniem, wspierać. Nie należy przeceniać mojego wkładu — on jest, ale to nie 100%, może 5%. Ale cieszę się, że przyczyniłem się do ich sukcesu. A w reszcie — to ich zasługa. Są świetni. Nie chcę, żeby się zatrzymywali. Widzimy, jak powstaje kolejna świetna drużyna. I cieszę się, że mogę być obok niej.


Jak oceniasz obecny stan CS2? Co byś zmienił?
Tu jest wiele do zmiany. Przede wszystkim — tikrate. Przywróciłbym 128 tikrate i stworzył grę, którą wszyscy kochają.
Chciałbym, żeby ktoś, kto dobrze zna się na aspektach technicznych, wyjaśnił: dlaczego Valve, mimo próśb i tego, że poprzednia wersja gry działała lepiej na 128 tikrate, wciąż zrobili coś, co działa gorzej. Dla mnie to niewytłumaczalne.
Rozumiem, że tego nie zrobią, ale gdyby to zrobili — zadowoliłoby to całą społeczność dwa razy bardziej. Każdy by to poparł.
Wszystko inne jest drugorzędne. Ale jeszcze… wiesz co bym zrobił? Zebrałbym kilku entuzjastów ze sceny pro, dodał do nich kilku deweloperów — i stworzył nowe mapy do konkurencyjnego CS. Bo grać 20 lat na Dust2 to absurd. Wszystko na nim już widzieliśmy.
Counter-Strike to intelektualna walka. A z obecnym map poolem staje się ona coraz mniej wyrazista. Powrót Overpass? Graliśmy na nim już latami — ile jeszcze? To daje przewagę doświadczonym graczom, a nowych nie zachęca. Dodając nowe mapy, wyrównujemy warunki. A powrót starych — przeciwnie, zwiększa różnicę. To bym zmienił.
I na koniec — kilka słów dla fanów TNL.
Przede wszystkim chcę powiedzieć, że wasze wsparcie jest bardzo ważne. Widzimy, że nie jesteśmy wam obojętni. Czytamy komentarze do postów, słyszymy was. Będziemy was cieszyć akcjami, konkursami. Ale najważniejsze — będziemy starać się wygrywać właśnie dla was. Zostańcie z nami, zaproście znajomych. Chcemy zbudować dużą społeczność. Dziękujemy, że jesteście z nami.

Komentarze
Nadchodzące Topowe Mecze
Brak komentarzy! Bądź pierwszym, który zareaguje