Duży wywiad z Kane — o początku kariery trenerskiej, zwycięstwie na majorze z Gambit i przyczynach niepowodzeń NAVI na majorach w latach 2017–2019
  • 15:53, 09.08.2025

Duży wywiad z Kane — o początku kariery trenerskiej, zwycięstwie na majorze z Gambit i przyczynach niepowodzeń NAVI na majorach w latach 2017–2019

Udało nam się przeprowadzić szczery wywiad z CEO Team Next Level, Michałem Kane Blaginem. W pierwszej części obszernego wywiadu dla Bo3.gg opowiedział o tym, jak zdecydował się zostać trenerem drużyn CS oraz o mistrzowskim biegu z Gambit Esports. Michał wspomina również swój okres w Natus Vincere i dzieli się przemyśleniami na temat przyczyn niepowodzeń drużyny pod jego kierownictwem na majorach.

Zacznijmy od powrotu do przeszłości. Jak w ogóle doszedłeś do tego, by zostać profesjonalnym trenerem drużyn CS?

W czasach, gdy graliśmy, trenerów nie było. Kapitan w pewnym sensie pełnił rolę trenera — odpowiadał za przygotowanie drużyny, jej reorganizację i kierunek rozwoju.

Trener w obecnych realiach zajmuje się również sferą mentalną, spójnością zespołu — wszystko to spoczywa na jego barkach. Ale w kontekście Counter-Strike'a byłem kapitanem przez prawie całą swoją karierę — jakieś 90% czasu. Faktycznie, byłem trenerem w swoich drużynach. Moje zespoły były przy tym sukcesywne, przynajmniej na naszym poziomie — Ukraina, Rosja, Białoruś. Rywalizowaliśmy, jeździliśmy na międzynarodowe turnieje i występowaliśmy tam całkiem nieźle.

Tak naprawdę brakowało nam tylko jednej rzeczy — stabilnej możliwości trenowania przeciwko najlepszym drużynom. Walczyliśmy z Team 3D, które wtedy były jednymi z najsilniejszych. Zmagaliśmy się z MIBR i innymi. Ale ponieważ były to nasze pierwsze duże mecze, trochę nam brakowało. Popełnialiśmy zbędne błędy. Tak to wyglądało.

Source: DreamHack
Source: DreamHack

Dlatego zainteresowałem się pracą trenera. Zobaczyłem, że wszystko urosło do dużych rozmiarów. Praca jako trener przynajmniej daje możliwość utrzymania się. Przez długi czas pracowaliśmy w CS z czystego entuzjazmu — i to było super. Ale kiedy spoczywa na tobie odpowiedzialność za innych ludzi, chcesz mieć możliwość zarabiania.

Przejdźmy teraz do okresu w Gambit. Przy przejściu tam z Zeus można powiedzieć, że dokonaliście cudu — z drużyny, którą już skazywano na porażkę, przewidywano zmiany i rozpad, zrobiliście mistrzów majora. Opowiedz, jak to było i jaki konkretnie miałeś wpływ na tę drużynę?

Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego wszyscy skazywali drużynę Gambit na porażkę w tamtym momencie. Tak, mieliśmy wewnętrzne... nawet nie nazwałbym tego konfliktami — raczej różnice zdań co do kierunku rozwoju, i to nie w kontekście CS.

Biorąc pod uwagę naszą historię z Gambit — myślę, że wszyscy pracowali na 100%, przede wszystkim ja i każdy zawodnik. Nie oceniałbym wkładu kogoś konkretnego, ale mogę powiedzieć: wszyscy dali z siebie wszystko, zwłaszcza w CS. Dlatego udało nam się osiągnąć taki wynik. To pierwszy punkt.

Drugi — może ludzie oceniali nas na podstawie filmów, które Dania [Zeus] publikował. Tam gracze mówili, że przyjechali z myślami o możliwych zmianach i różnicach zdań. Faktycznie, tak było, ale miało to związek z tym, że przed majorem mieliśmy ofertę od dużej firmy bukmacherskiej — cały skład miał przejść tam na znacznie lepsze warunki. Wynagrodzenia, możliwości życia — wszystko było znacznie lepsze.

W ostatniej chwili umowa upadła, a w trakcie nasz właściciel wywarł na nas poważną presję. Był niezadowolony, ponieważ postawiliśmy go przed faktem — chcemy odejść. Może liczył na zarobek na składzie. W trakcie tej presji nasze relacje z nim się pogorszyły. Przestał wypłacać wynagrodzenia — chyba przez trzy miesiące. I na tym tle — to, wiesz, zewnętrzne tło, nie związane z grą — nadal występowaliśmy.

Source: PGL
Source: PGL

Pojechaliśmy na dwa turnieje do Ameryki. Tak, byliśmy w zawieszeniu: umowa upadła, gwarantowana przyszłość zniknęła. Ale z drugiej strony, może to dało nam impuls. Zrozumieliśmy, że wszystko zależy od nas — musimy grać w CS i udowodnić, że jesteśmy najlepsi.

Już wtedy byliśmy drużyną na poziomie top-12 lub top-10 świata. I tak, przyjechawszy do Ameryki na dwa turnieje, zajęliśmy pierwsze i drugie miejsce. Wygraliśmy jeden turniej, a na drugim graliśmy przeciwko najsilniejszej drużynie świata — SK Gaming — i stawiliśmy im poważny opór. Wygraliśmy jedną mapę, przegraliśmy dwie. Ale tam było widać nasz jakościowy postęp.

Kluczowym momentem dla nas było to, że zrozumieliśmy: to najlepsza drużyna w tamtym czasie, wygrali pięć lub sześć turniejów, ale my walczyliśmy z nimi i poczuliśmy, że możemy ich pokonać. Wygraliśmy mapę, i to było ważne uczucie — świadomość, że nie uginamy się przed nimi, a możemy walczyć jak równy z równym. Tak, mogli mieć gdzieś przewagę, ale już znajdowaliśmy swoje punkty oparcia, by pokonać takie drużyny.

Po tym turnieju, dlaczego może oceniano nas niezbyt dobrze, wydarzyły się dwie rzeczy. Po pierwsze, przed samym majorem postanowiliśmy pojechać na turniej od razu po wakacjach, bez praktyki meczowej. Ostrzegałem, że to może się źle skończyć, ale z drugiej strony, poczuć turniejowy adrenalin, nawet przez porażkę, jest mimo wszystko użyteczne.

Przyjechaliśmy na DreamHack i przegraliśmy dwa mecze w zaciętej walce. To było logiczne — nie byliśmy gotowi. Potem był bootcamp w Kijowie. Dwa tygodnie. Dużo trenowaliśmy, wkładaliśmy wysiłki. Ale pojawił się problem — nie widzieliśmy rezultatów. Wszystko przez zły internet na bootcampie. Graliśmy z BIG, mieli ping 5, a my — 35–45 i niestabilne połączenie. Przegrywaliśmy wiele meczów, bo nie mogliśmy grać tak, jak powinniśmy. To nakładało presję. Pracujesz na pełnych obrotach, siedzisz całymi dniami, trenujesz, a cały czas przegrywasz. Pojawiają się negatywne emocje, złość, rozczarowanie. I nie ma z tego procesu przyjemności.

Kiedy przyjechaliśmy już na sam major, zaczęliśmy grać zgodnie z przygotowaniem pod przeciwników, plus w kwestii strzelania zaczęliśmy pokazywać maksimum. Jakby ciężary z rąk spadły — i chłopaki ruszyli. Ale przed majorem mieliśmy wiele napięć — czy zostajemy w Gambit, czy odchodzimy.

 
 

Wtedy, notabene, złożono nam ofertę od legendarnej organizacji, by przejść całym składem. Od Luminosity. Opierali się na fakcie, że Gambit nie wypłacali nam wynagrodzenia przez trzy miesiące. Ich prawnicy byli gotowi na tej podstawie zerwać obecne kontrakty i zawrzeć nowe. Nie chcieli wykupu, chcieli nas zabrać za darmo, ale na świetnych warunkach.

Pamiętam, jak z Daną rozmawialiśmy: właściciel postępuje nieładnie, nie ma prawa nie płacić — złamał umowę. Mieliśmy prawo odejść. Ale Kazachowie [AdreN, mou, HObbit] nie chcieli tak postąpić. I w tym momencie nastąpiło nasze pierwsze poważne napięcie. Wydaje mi się, że na bootcampie brakowało nam szczerej rozmowy. Przyjechaliśmy z myślą, by wykorzystać cały czas na CS, i jakieś momenty nieporozumień krążyły w powietrzu. To mogło poprawić ogólną atmosferę.

BC.Game z s1mple przegrali w wielkim finale The Proving Grounds Season 3
BC.Game z s1mple przegrali w wielkim finale The Proving Grounds Season 3   
Results

Luminosity chcieli was podpisać właśnie przed majorem?

Tak, byli gotowi podpisać nas przed majorem. Po dwóch turniejach w Ameryce mieliśmy krótki przerwa, po czym pojechaliśmy na DreamHack, potem — bootcamp i major. Właśnie przed tym DreamHackiem toczyły się gorące dyskusje — czy zostajemy w Gambit.

Dopiero w ostatniej chwili doszliśmy do wniosku, że zostajemy [w Gambit] i trzymamy się kursu. Ale mogło się zdarzyć, że przeszlibyśmy do Luminosity — i wyobraź sobie: wygrywamy major zaraz po przejściu.

Tak, wtedy legendarny tag po prostu wpadłby na major i zgarnąłby trofeum.

To byłoby arcydzieło. Ale wszystko potoczyło się dobrze. Może dlatego, na filmach chłopaki wyrażali się o niepewności. Nie przyjechaliśmy tam, wygrywając wszystkie praktyki. Mieliśmy inną historię. Przed majorem w Bostonie [w składzie NAVI] wygraliśmy prawie wszystkie praktyki — rzadko przegrywaliśmy. Ale na samym turnieju, gdy zaczęły się trudności, to dało o sobie znać. Przyzwyczajasz się, że wszystko ci się udaje — i to uczucie może zagrać złośliwego figla.

Sukces nigdy nie jest gwarantowany. Oczywiście, chciałoby się wygrywać częściej niż przegrywać. Ale wydawało mi się, że ludzie widzą ciągłość naszych występów. Tak, nie wygrywaliśmy największych turniejów. Ale byliśmy drużyną top-20, a nie top-10. Zaproszenia nie były na wszystkie wydarzenia. Ale na tych, które były — występowaliśmy nieźle. Narzucaliśmy walkę, wygrywaliśmy niektóre turnieje. Ale przełomowym momentem dla mnie był mecz z SK Gaming.

Choć na majorze się z nimi nie spotkaliśmy, mecz w Ameryce pokazał: jesteśmy gotowi walczyć. Jeśli chodzi o mnie, to moja ocena: na majorze były dwie drużyny, które były silniejsze na papierze — SK i Astralis. Z jedną z nich się spotkaliśmy, znaleźliśmy klucz i pokonaliśmy.

  
  

Okres w NAVI był bardzo udany: wygrywaliście wiele turniejów, ale major tak i nie został zdobyty. Jak myślisz, dlaczego?

To kwestia gotowości. Szczerze mówiąc, do tej pory jestem bardzo rozczarowany jednym majorem, gdzie przegraliśmy z drużyną ENCE [w półfinale IEM Katowice Major 2019].

Ogólnie rozegraliśmy trzy naprawdę świetne majory. Pierwszy — w Bostonie [ELEAGUE Major Boston 2018]. Wtedy byliśmy super młodą drużyną i zadowoleni z wyniku, który osiągnęliśmy — dotarliśmy do półfinału. Tam nawet nie było mowy o zwycięstwie, rozumieliśmy, że jesteśmy jeszcze zbyt "surowi", więc się nie rozczarowaliśmy.

Przed majorem w Londynie [FACEIT Major: London 2018] wydarzyła się sytuacja, o której nie mogę mówić. Ale ludzie powinni rozumieć: zdarza się wiele rzeczy, których nie widać z zewnątrz. Z tego powodu nie mogliśmy się dobrze przygotować, ale mimo to dotarliśmy do finału.

Rozumiałem, że drużyna Astralis jest od nas silniejsza. Gdybyśmy po prostu grali od siebie, to by nie wystarczyło. Próbowałem to przekazać zespołowi, ale może nie wystarczająco dobrze. To częściowo moja wina — trzeba było więcej pracować, przeorganizować się. Tego nie zrobiliśmy — podeszliśmy jak do każdego innego zwykłego meczu i w finale nie pokazaliśmy najlepszej gry.

Ogólnie nasza przygotowanie upadło z powodów niezwiązanych z grą. Zamiast trzech tygodni warunkowego przygotowania zostaliśmy z tygodniem, a ten z przeprowadzką, przez którą straciliśmy jeszcze parę dni. Po prostu nie mieliśmy potrzebnego zasobu czasowego.

Source: Kane (Instagram)
Source: Kane (Instagram)

Dla mnie najważniejszym był turniej w Katowicach [IEM Katowice Major 2019], gdzie przegraliśmy z ENCE. Zrobiliśmy niezłe przygotowanie, mentalnie byliśmy bardzo dobrze nastawieni. Wydawało mi się, że na tym majorze byliśmy naprawdę gotowi dać odpór Astralis. Mieliśmy mapę, na którą stawialiśmy — Train, od której nie mogli uciec. Tam miał być wynik, a także planowaliśmy zagrać Cache zamiast Nuke — to byłoby legendarne.

Bardzo żałuję, że w przygotowaniu do półfinału z ENCE popełniłem błędy. Na Train to się odbiło, i na Mirage też — przegapiłem moment, kiedy trzeba było przejąć kontrolę i zmienić kilka rzeczy, abyśmy mogli zamknąć mapę. Byliśmy silniejsi. To udowodnił kolejny turniej, który wygraliśmy w Chinach — w półfinale ponownie graliśmy z ENCE.

W Counter-Strike wszystko zależy nie tylko od ciebie. Przeciwnik może zaskoczyć. ENCE napisali swoją piękną historię. Żałuję tego majora, przede wszystkim, z powodu Wani [Edward]. Rozumiałem, że to, najprawdopodobniej, jego ostatni turniej. Bardzo chciałem, aby dostał swoją szansę. Dobrze pracowaliśmy. Myślę, że zasługiwaliśmy na szansę i dalibyśmy bój Astralis w finale. ENCE, moim zdaniem, nie byli na to gotowi. Niestety, przegapiliśmy swoją szansę.

Jeśli chodzi o ostatni major z Boombl4, to już przed turniejem było wiadomo, że Dania [Zeus] odchodzi. Powiedziałbym, że mogliśmy wystąpić lepiej, ale wątpię, że w tamtym formacie mogliśmy pretendować do zwycięstwa. Pokłóciliśmy się przed samym meczem w ćwierćfinale. Chciałem poświęcić więcej uwagi temu, jak przeciwnik gra na Mirage w środku.

Wydaje mi się, że pokłóciłem się z electroNic. Chciał, by informacje były przedstawiane w inny sposób. To już nieważne. Fakt jest taki, że kłótnia przed najważniejszym meczem na majorze pokazała: nie byliśmy już zjednoczonym zespołem. Było jasne, że potrzebne są zmiany. A na majorze, moim zdaniem, powinna wygrywać najlepsza drużyna we wszystkich aspektach. Tak najczęściej się dzieje.

Source: 
Source: 

Zdarzają się wyjątki, jak z Cloud9. Nie porównywałbym Gambit do tego — jako drużyna wykonaliśmy ogromną pracę przez półtora roku. Tak, może gracze mieli do mnie pytania. Każdy chce, aby go trenowano na swój sposób. Kiedy trenowałem, dążyłem do wyniku i stosowałem te rzeczy, które, moim zdaniem, do niego prowadzą. To nie zawsze się podoba.

Jeśli chodzi o jedność: nadal czułem ogromną więź z zespołem. Przejawia się to nawet teraz, osiem lat później. I u Zeus, i u chłopaków — było poczucie, że są jednością. To ważne. Wielu uważa nasz major za przypadek. Ja tak nie uważam. Jeśli to był przypadek, to raczej dlatego, że w tamtym momencie wiele drużyn nie było w szczytowej formie lub po zmianach w składach.

Jak już mówiłem, w moim wyobrażeniu były tylko dwie drużyny, oprócz nas, które mogły wziąć major — Astralis i SK Gaming. Doszliśmy do tego momentu jako jedni z najlepszych.

Jeśli chodzi o NAVI, to na ostatnim majorze nie byliśmy już drużyną. A szczytową formą był właśnie ten major w Katowicach, gdzie byliśmy maksymalnie gotowi. Niestety, powtórzę: drużynę ENCE powinniśmy byli pokonać. I jeśli drużyna, która jest silniejsza, ustępuje słabszej — uważam, że w pierwszej kolejności zawinił trener. Nie zrozumiał, jakie trudności mogą pojawić się w grze z takim przeciwnikiem. Ot i wszystko.

NAVI zagra z fnatic, a G2 zmierzy się z Liquid w pierwszej rundzie BLAST Open Fall 2025: Closed Qualifier
NAVI zagra z fnatic, a G2 zmierzy się z Liquid w pierwszej rundzie BLAST Open Fall 2025: Closed Qualifier   
News

Jak to było pracować z s1mple? Na ile to było trudne dla trenera — być w jednej drużynie z graczem o takiej medialności i charakterze?

Nie powiedziałbym, że z nim było naprawdę trudno. Do Sani potrzebne było podejście. Mogę twierdzić, że mieliśmy całkiem dobre relacje przez cały czas pracy.

Problem nie polegał na tym, że świadomie wyrządzał jakąś szkodę — na turniejach czy w ważnych momentach. Najczęściej jego problemem dla mnie było to, że w dni, kiedy miał zły nastrój, mógł go zepsuć wszystkim. Nawet na zwykłych praktykach.

Nie powiem, że działo się to codziennie, ale takie momenty zdarzały się częściej niż u jakiegokolwiek innego standardowego gracza. Często miał wahania nastroju. Pracowaliśmy nad tym, by to złagodzić. Nie wiem, na ile się to udało po moim odejściu, ale myślę, że całkowicie wyeliminować to było niemożliwe — można było zmniejszyć wpływ.

Jeśli chodzi o występy na turniejach i jego wkład — na przykład bardzo podobał mi się okres w Chinach. Mieszkaliśmy razem, dużo rozmawialiśmy o przeciwnikach, o grze. Kiedy rozumiał nasz plan działania — czego chcemy i co możemy — stawał się bardziej pewny siebie. I tę pewność przekazywał innym. Jego największy plus — podnosił poprzeczkę i zmuszał drużynę do dążenia do niej. To bardzo cenne.

  
  

Ale był i inny moment — mógł stworzyć niepracującą atmosferę. Takie rzeczy działy się, powiedzmy, dwa razy w tygodniu, a problem w tym, że po takich dniach po prostu nie chcesz myśleć o CS. Wyłączasz komputer — i do następnego dnia nie chce ci się do tego wracać.

To cecha jego charakteru. Nie chcę go za to winić — każdy ma inny temperament. Z punktu widzenia adekwatności — był maksymalnie rozsądny w rozmowie. Ale kiedy emocje brały górę, nie zawsze mógł się kontrolować.

Ogólnie, powiedzmy szczerze — dał CS poważny impuls jako gracz, który pokazał wszystkim, jak świetnie można grać. I za to wielki szacunek. Rozumieliśmy, że pracujemy z najlepszym graczem na świecie. Tak, z pewnymi trudnościami. Ale trzeba je rozwiązywać. Ot i wszystko.

Additional content available
Go to Twitter bo3.gg
Komentarze
Według daty