MOUZ zawodnik CS2 Jimi "Jimpphat" Salo wypowiedział się na temat celów drużyny na IEM Dallas 2025 oraz BLAST.tv Austin Major 2025. W ekskluzywnym wywiadzie dla Bo3.gg omówił różnice między Ludvigiem "Brollan" Brolinem a Kamilem "siuhy" Szkaradkiem jako IGL-ami, a także wpływ Lotana "Spinx" Giladiego na drużynę.

Dzisiaj rozmawiamy z Jimpphatem. Jak oceniasz swoje występy od początku roku do teraz?

Od początku roku do teraz, jeśli miałbym to ocenić w skali od 1 do 10, może dałbym sobie 6. Więc zdecydowanie jest dużo miejsca na poprawę.

Nie jest najgorzej, ale znam siebie — wiem, że mogę być znacznie lepszy, i na to właśnie liczę. Jak dotąd, ten turniej [IEM Dallas 2025] był całkiem dobry, więc jestem z tego bardzo zadowolony i mam nadzieję, że uda mi się utrzymać tę formę.

Wspominałeś wcześniej, że planujesz podnieść poprzeczkę. Jakie kroki podjąłeś, aby to osiągnąć?

Myślę, że jest wiele kroków — nie tylko jeden duży. W tej chwili jestem na etapie, gdzie nie jestem już nowicjuszem na scenie. Muszę ciężko pracować, aby pozostać konsekwentnym i dobrym. Więc myślę, że muszę po prostu włożyć więcej wysiłku — pracować więcej godzin i skupić się, głównie.

Jak przebiegło przyjęcie nowego IGL-a w waszej drużynie? Czym Brollan różni się od waszego poprzedniego IGL-a?

Przede wszystkim uważam, że adaptacja przebiegła naprawdę dobrze. Nie byłem pewien, czego się spodziewać, ponieważ to był pierwszy raz, kiedy Brollan pełnił rolę IGL-a.

To powiedziawszy, myślę, że są trochę różni. Brollan jest może trochę bardziej... luźny, można by powiedzieć. Oczywiście, siuhy też taki był, ale Brollan jest jeszcze bardziej, co lepiej pasuje do naszej drużyny, powiedziałbym, ponieważ wszyscy jesteśmy w stanie podejmować indywidualne decyzje na serwerze. To naprawdę nas wzmacnia, myślę. Ludzie są pewni siebie, gdy gramy nasz własny styl i decydujemy, co chcemy zrobić. Oczywiście, on nadal wyznacza główne rzeczy i strukturyzuje, ale jednocześnie daje dużo przestrzeni dla graczy, aby mogli sami podejmować decyzje, co jest naprawdę dobre.

Jak dotąd w tym roku nie prezentowałem się najlepiej, ale poza tym myślę, że tacy zawodnicy jak xertioN i torzsi — nawet Spinx — mieli naprawdę dobry rok. Więc to działa, przynajmniej dla nas.

Spinx niedawno dołączył do was. Jak wpłynął na drużynę, zarówno w grze, jak i poza nią? Wierzę, że jesteście bliskimi przyjaciółmi, mieszkacie razem, spędzacie razem czas. Jak sobie radzi w drużynie?

Jest naprawdę miły — bardzo zabawny facet z dużym doświadczeniem. Teraz jest najstarszym graczem w drużynie, a przyszedł z Vitality, które było właściwie najlepszą drużyną. Wniósł do nas dużo doświadczenia, kiedy dołączył, i nadal to robi.

Myślę, że idealnie pasuje do grupy. Zawsze żartujemy i dobrze się bawimy, i w tym względzie pasuje idealnie. W grze dużo mówi i daje dużo wkładu. Uczy się na błędach i zawsze wskazuje, gdzie możemy się poprawić, co jest dla nas świetne.

Jego największą siłą jest zdecydowanie jego doświadczenie. Wie, jak powinny być rozgrywane pewne sytuacje — rzeczy, których my możemy nie wiedzieć, ponieważ mamy mniej doświadczenia.

A jeśli chodzi o komunikację, daje dużo informacji zwrotnych. To naprawdę wartościowe.

Dotarliście do fazy play-off. Jak się czujesz, grając przed żywą publicznością? Czy to nadal dla ciebie nowe, czy staje się rutyną?

Zawsze czuję się naprawdę dobrze. Uwielbiam to, szczerze mówiąc. Cieszę się z tego dużo bardziej niż z grania w studiu — studia są dla mnie nudne. Dużo bardziej zabawne jest granie przed publicznością i na scenie. Ale w tym momencie to już wydaje się dość normalne.

Nie myślę o tym zbytnio. Oczywiście, to wciąż wywołuje nerwy i ekscytację, ponieważ to przed publicznością, ale nie czuję tego tak mocno, jak kiedyś. Jako drużyna, myślę, że już przezwyciężyliśmy to „studiowe nastawienie” w pewnym sensie. Teraz po prostu czekam na grę na LAN-ie, przed publicznością, i mam nadzieję, że możemy dobrze się zaprezentować.

Jakie są wasze cele na play-offy — oczywiście wygrać, prawdopodobnie — ale także na Austin Major?

Dla obu turniejów to dość proste: chcemy wygrać oba.

Wiem, że to nie jest faktycznie proste, ale wyznaczyliśmy sobie pewne wewnętrzne cele jako drużyna i doszliśmy do wniosku, że naprawdę chcemy wygrać oba. Gdybyśmy musieli wybrać tylko jeden, to oczywiście — Major. To ten, który chcemy wygrać i być najlepsi.

Ale Dallas jest tak blisko Majora, że naprawdę musimy pokazać, że jesteśmy w stanie dobrze grać i pozostać w formie. Jeśli tego nie zrobimy, Major jest tylko 20 lub 30 dni od teraz, i to nam nie pomoże. Jak dotąd graliśmy naprawdę dobrze w tym turnieju, co jest świetne.

Po prostu dążymy do zwycięstwa.

Jak udaje ci się balansować życie zawodowe jako gracz Counter-Strike'a z życiem osobistym?

To naprawdę dobre pytanie. Sam o tym dużo myślę.

W przeszłości byłem naprawdę dobry w relaksowaniu się. Nie pracowałem tak ciężko wcześniej. Ale teraz, zwłaszcza w tym roku, kiedy tylko mam wolny czas, zawsze po prostu gram i gram. Oczywiście to lubię, ale jednocześnie chcę mieć życie poza pracą.

Myślę, że dobrze sobie radzimy z utrzymaniem równowagi, ale teraz pracuję dużo, ponieważ chcę być znacznie lepszy niż jestem obecnie. Kiedy jestem w domu i nie mamy treningów ani turniejów, po prostu spędzam czas z rodziną, relaksuję się, oglądam rzeczy w internecie lub wychodzę na zewnątrz. Po prostu dość podstawowe rzeczy.

Nic ekskluzywnego — po prostu cieszę się normalnym życiem. To jest to, co lubię.

Jak radzisz sobie z opiniami fanów? Czy ma to na ciebie wpływ?

Dla mnie to albo podnosi moją pewność siebie, albo daje mi motywację. Jeśli dostaję negatywną opinię i ma to sens — na przykład, jeśli zagrałem słabo — to po prostu sprawia, że chcę się poprawić. A jeśli dostaję pochwały — jeśli ludzie mnie chwalą i mówią, że zagrałem dobrze — to daje mi pewność siebie. Ale nigdy nie biorę tego osobiście. To internet.

Niektórzy profesjonalni gracze traktują to zbyt poważnie, ale ja naprawdę się tym nie przejmuję. Skupiam się tylko na tym, co jest dla mnie dobre. Staram się brać zarówno dobre, jak i złe rzeczy, i wyciągać z tego jak najwięcej. To jest to, co robię.